Konkurs 45-50 – Pytanie 12

a) (…) Najlepiej, gdy jedzie się od Dukli, bo widok trwa wtedy dłużej, nie trzeba się zatrzymywać ani odwracać wzroku. No i musi być dość pogodnie. W każdym razie musi być widać Liwocz: ogromną, szeroką, rozsiadłą górę, za którą zaraz stoczy się słońce (…)
Ilekroć myślę, jak powinien wyglądać kraj, do którego się tęskni, widzę ten pejzaż. Idealny i nieosiągalny zarazem (…)

b) (…) Za Baligrodem wypoczęliśmy koniom. Tam koniec świata. Za Baligrodem wjeżdża się jak w ciemne gardło. Droga i rzeka jest to jedno i tożsamo, a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smreków (…)

c) (…) Zabierały ze sobą koszyki z jedzeniem, napoje, nadmuchiwane materace, parasole słoneczne, kostiumy kąpielowe. Nie różniły się od nas – ziemian? Ależ wręcz przeciwnie. Różniły się radykalnie. Wszyscy szli na plażę z prawdziwego zdarzenia (…) One zaś w przeciwną stronę w głąb gęstwiny (…) Mówiąc po ludzku, wszyscy szli na basen albo nad Wisłę, one zaś do lasów na Bawolej Górze.
– Nic dziwnego w gruncie rzeczy – pan Trąba jadowicie zacierał ręce (…)

d) Pierwszy raz byłem w Sromowcach w końcu lat pięćdziesiątych, na harcerskim obozie wędrownym. Obejścia jak w mojej Bukowinie, z tą różnicą, że w niektórych leżały odwrócone do góry dnem łódki flisackie. I jeszcze jedno – drzewa owocowe. Dwaj koledzy hycnęli przez płot narwać jabłek. Wyskoczył góral z kijem i ruszył w naszą stronę. koledzy uciekli, skryli się w opłotkach. ja miałem czyste sumienie, siedziałem spokojnie. Góral podszedł, wręczył mi kij.
– Utrząśnijcie sobie ile chcecie, ale nie styrmajcie się na drzewka bo połamiecie gałęzie. (…)

Pytanie za 2 punkty.