Przez pierwsze lata istnienia SKPB działalność Koła była dość nikła i ograniczała się do kilku wakacyjnych obozów prowadzonych dla środowiska studenckiego. I znowu (jak i na innych polach) rok 1974 przynosi przełom. Następuje otwarcie centralnego szlaku obozów wędrownych – w oparciu o studenckie bazy namiotowe, z których prowadziliśmy dwie (w Szczelinach i Kalnicy-Berehu). W następnym roku szlak uległ znacznemu rozbudowaniu (więcej baz i turnusów) i uzyskał nazwę „Połoniny”. Nasi koledzy wkroczyli też na „rynki zagraniczne”, prowadząc turnusy z akcji centralnej „Hornatina” (na Zakarpaciu).
W roku 1976 obok „Połonin” (…) rusza Akcja „Opis” – obóz wędrowny, w czasie którego uczestnicy próbują inwentaryzować cmentarze wojenne z I wojny na terenie Beskidu Niskiego. Nasi koledzy jadą również do Rumunii na obóz szkoleniowy, przygotowując przyszły szlak. Rusza on rzeczywiście w 1977 r. pod nazwą „Karpaty Mołdawskie”, będąc naszą pierwszą akcją zagraniczna. Ofertę wakacyjną wzbogaca także nowy szlak obozów na Pogórzu – „W górę Sanu”, prowadzony w oparciu o nowe bazy namiotowe w Krecowie, Wybrzeżu Dubieckim i Krasiczynie.
Rok 1978 przynosi apogeum naszej działalności przewodnickiej. Prowadzimy 7 baz, Akcję „Opis”, „Połoniny”, „W górę Sanu”, „Karpaty Mołdawskie”. Jedziemy też w góry Bułgarii.
Kolejne lato (1979) to chyba najbardziej urozmaicona oferta zagraniczna – widziały nas wtedy góry Słowacji, Rumunii, Bułgarii i… Hiszpanii. Jednocześnie dają o sobie znać trudności kadrowe – nie ma kim obsadzić tak wielu baz i obozów. Był to znaczący sygnał, że Akcja „Lato” przerosła możliwości Koła.
I rzeczywiście, w lecie 1980 r. nie było już tak imponująco, zwłaszcza że trudności z wymianą lei „uśmierciły” obozy w Karpatach Rumuńskich. Nie wyszedł też projekt obozów centralnych w Hiszpanii. W zamian za to otrzymaliśmy na Słowacji szlak Orawa-Liptów i „kombinowane” obozy Beskid Niski-Cergov. Kolejne lata dowiodły, że nie tak łatwo jest zniechęcić nas do Rumunii – wciąż mimo trudności byliśmy tam obecni aż do 1985 r. (choć już nie tak licznie jak dawniej).
Stan wojenny przyniósł dalsze ograniczenia akcji letniej i znaczne jej skomplikowanie organizacyjne. W 1982 r. pojawiają się obozy pobytowe w Banicy – nazwa „Szlakiem Łemków”. W późniejszych latach będzie to szlak wędrowno-pobytowy po Beskidzie Niskim – „Łemkowszczyzna” (aż do 1988 r.).
Z każdym rokiem spadała liczba obozów organizowanych w Rumunii, wzrastała jednak ilość imprez prowadzonych na Słowacji. Spowodowane to było dosyć korzystnym kursem korony do złotego oraz atrakcyjnością tego kraju w porównaniu z ówczesną Polską. Wciąż popularna jest też Bułgaria. I taka sytuacja utrzyma się w zasadzie do końca lat osiemdziesiątych.
Natomiast „na odcinku” baz – całkowita klapa. Wraz z rozluźnieniem się kontaktów z „Almaturem” (początek lat osiemdziesiątych) oddawaliśmy kolejne bazy (oficjalnie należące przecież do Biura). Były one obsadzane przez ludzi spoza Koła i chociaż nadal nocowaliśmy w nich z obozami – już nie czuliśmy się tam u siebie. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1989 r., kiedy to w oparciu o PTTK założyliśmy znów swoją bazę w Habkowcach koło Cisnej. (…)
Baza w Habkowcach istniała do 1991 r., potem prowadziliśmy bazę w Solince (1992-1994, w nowym miejscu 1995-1997). W 1995 r. wraz z Orkiestrą św. Mikołaja zaczęliśmy bazować w Jaworniku. Tu również w 1999 r. zmuszeni byliśmy do zmiany położenia bazy (po przegranym przetargu w Gminie Komańcza). Od 1998 r. w Zawadce Rymanowskiej, przy naszej chałupie również zaczęliśmy prowadzić bazę namiotową. Wsparcie finansowe na bazy pochodziło z tzw. Unii Baz – formacji PTTK łączącej środowiska prowadzące bazy namiotowe w Polsce. (…)
Na początku XXI wieku mieliśmy pod opieką 2 bazy – w Zawadce Rymanowskiej oraz w Jaworniku. Chałupa wymagała i wymaga nadal remontów, które były i są realizowane podczas tak zwanych weekendów remontowych – przynajmniej dwóch w sezonie. Patrząc na zdjęcia z 1998 r. aż się wierzyć nie chce, że to jak chałupa wygląda teraz jest wynikiem tylko społecznej pracy Przewodników i Sympatyków. Rozwijając słowa Golka – patrząc na chałupę w 1998 r. trzeba było być wielkim optymistą, żeby pomyśleć, że da się z tego zrobić bazę. Na szczęście takich optymistów było wielu.
W roku 2005 ostatecznie rozstaliśmy się z bazą w Jaworniku, którą samodzielnie prowadzi teraz Orkiestra św. Mikołaja. Nie oznacza to, że nie zaglądamy tam od czasu do czasu na rajdach, czy podczas przejść przewodnickich w Beskidzie Niskim.
A Akcja „Lato” współcześnie? No cóż, wydaje się, że czasy wielkich obozów, centralnych szlaków, bezpowrotnie minęły. W warunkach żywiołowego rozwoju „turystyki handlowej” potrzebne są nowe formy, nowe atrakcyjne propozycje. (…)
W latach dziewięćdziesiątych termin Akcja „Lato” wyszedł z użycia. Co roku organizowano obozy na terenie uprawnień. Minęła fala zafascynowania Karpatami Ukraińskimi. Przyczyniły się do tego napady na turystów (jeden z naszych obozów miał tę wątpliwą przyjemność w 1998 r.), próby wyłudzania haraczy przez tamtejsze straże graniczne i milicję. Młodzi przewodnicy omijali Rumunię. Otwarcie granic pozwoliło na swobodne wyjazdy we wszystkie góry Europy. Ciekawym miejscem eksploracji stała się Turcja, którą odwiedzaliśmy kilkakrotnie. W 1994 r. odbyła się pamiętna wyprawa w Tybet.
W pierwszej dekadzie XXI wieku zainteresowanie wyprawami „na Wschód” znowu wzrosło. Przyczyniło się do tego wejście Rumunii do Unii Europejskiej oraz stopniowe cywilizowanie się sytuacji na Ukrainie. Wyjazdy te stały się łatwiej dostępne. Zwiększyła się ilość połączeń komunikacyjnych. „Eskapeboli” można było spotkać między innymi w Gorganach, Czarnohorze, na Bukowinie, w Bieszczadach Ukraińskich, na Połoninach Równej, Krasnej, na Świdowcu, w Górach Rodniańskich, Marmaroskich, Fogaraszach, Apuseni. Niektórzy zapuszczali się znacznie dalej i wyżej – na Mont Blanc, Elbrus, w Atlas, Andy, do Nepalu, czy nawet na daleką Syberię. Ponieważ nie zawsze przewodnicy informują się wzajemnie o swoich planach wyjazdowych, dochodzi czasem do niespodziewanych spotkań – w schronisku w rumuńskich górach, czy przy busie w Rafajłowej.